Cześć Kochanie- zabieram nasze dzieci (dziecko) na wakacje. Niestety Ty nie możesz jechać gdyż to rejs Ojców i ich pociech 😉
… Konsternacja. Noo doobraa jedź…chyba…
Większość znajomych, część mam i prawie wszystkie babcie niedowierzały, bo czy grupa Panów poradzi sobie z bandą dzieci?
W praktyce radzimy sobie doskonale- zobaczcie sami;-)
[Best_Wordpress_Gallery id=”14″ gal_title=”Rejs Ojców”]
Rejs ojców na pierwszy rzut oka nie wyglądał na ambitne wyzwanie żeglarskie, ale dla mnie był jednym z bardziej wymagających i równocześnie najbardziej udanych rejsów. Zarówno dystans – 25 Mm – jak i akwen – Chorwacja – same w sobie nie stanowiły żadnego wyzwania żeglarskiego, ale za to czwórka dzieci kontra trzech ojców już tak. Rejs początkowo planowany był na trasie Korczula – Dubrownik – Korczula, szybko jednak został dostosowany do wymagań i możliwości naszych pociech, dlatego stanęło na trasie Korczula – Mljet – Korczula. Dało to naszym dzieciakom możliwość korzystania z odpowiedniej ilości lodów, kąpieli wodnych oraz zwiedzania. Do szczególnych, z punktu widzenia małolatów, atrakcji należy zaliczyć nocowanie na kotwicy, której towarzyszył desant pontonem na ląd, skakanie do wody z jachtu stojącego na kotwicy i…. dokarmianie kotów w chorwackich restauracjach :). Z innych przyjemności możemy wyliczyć m. in. przeprawy promowe podczas podróży i zwiedzanie Splitu. Co do ojców to największymi atrakcjami była możliwość próbowania owoców morza, integracji z naszymi dziećmi, małe ilości Karlovačko oraz odpoczynek …… :). No dobra, z tym odpoczynkiem to przesadziłem – nie udało mi się przeczytać nawet połowy książki, którą naiwnie zabrałem, odespać braków snów z podróży ani wypić morza piwa – dzieciaki były zbyt absorbujące, ale i tak było naprawdę fajnie. Jesli chcecie spędzic czas ze swoimi pociechami i nadrobić zaleglosci w kontaktach z nimi – polecam taki sposób.